Sport Interia.pl
Nie od dziś wiadomo, że sport lubi niespodzianki, a takową rok temu sprawili
żużlowcy Orła Łódź. Podopieczni Adama Skórnickiego dość niespodziewanie pokrzyżowali szyki kilku lepszym na papierze ekipom i ukończyli rozgrywki eWinner 1. Ligi na doskonałym trzecim miejscu. Ogromna w tym zasługa dobrej atmosfery w drużynie i przede wszystkim objawienia się Rohana Tungate’a. Australijczyk zaliczył najlepszy sezon od lat i był niewątpliwie głównym motorem napędowym zespołu z centralnej Polski.
Nic więc dziwnego, że Tungate był łakomym kąskiem dla prezesów w listopadowym oknie transferowym. Po 31-latka sięgnęła ostatecznie Unia Tarnów. Łodzianie pozyskali z kolei jego rodaka, Brady’ego Kurtza, który powinien przejąć pałeczkę lidera.
Pierwsza realna okazja na zdobycie pierwszych punktów nadarzy się już na inaugurację, kiedy to zespół z centralnej Polski wybierze się do Gniezna na mecz z Aforti Startem. Oba zespoły dysponują zbliżonym potencjałem, więc fani mogą spodziewać się wyrównanego i ciekawego widowiska. Adam Skórnicki z całą pewnością marzy o rozpoczęciu sezonu w dobrych nastrojach. Wówczas łatwiej będzie o kolejne potencjalne zwycięstwa.
Tygodnik Żużlowy
W nowym numerze “Tygodnika Żużlowego” pojawiła się kolejna część rozmowy z prezesem Orła Łódź, Witoldem Skrzydlewskim. Sternik łódzkiego zespołu m.in. zdradził historię dotyczącą sprowadzenia do klubu Aleksandra Łoktajewa.
– Może kolejnym łódzkim odkryciem będzie pana ulubieniec Aleksander Łoktajew?
– Łoktajew to jest mój ulubieniec i ja wcale tego nie kryję. Był u nas jeden sezon, później poszedł, ale w końcu wrócił do Łodzi. I ja go wtedy wziąłem na ten sezon, tak, że nawet trener o tym nie wiedział. Tak po cichu (śmiech). Trener uważał, że on się w składzie nie załapie, a później okazało się, że jednak ja miałem rację. . Więc u niego liczą się nie tylko pieniądze, ale też honor, a dla mnie to jest bardzo ważne.



















