TUŁÓDŹ.PL
W niedzielę 5 czerwca KŻ Orzeł Łódź mierzył się na Moto Arenie Łódź ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk. Łodzianie przegrali 44:46, ale w pewnym momencie wynik zszedł na dalszy plan, gdyż w bardzo źle wyglądającym wypadku udział brał żużlowiec Orła Łódź, Aleksandr Łoktajew.
W 10. biegu Luke Becker walczył z zawodnikiem gości, Wiktorem Kułakowem. Rosjanin najpierw wyprzedził Łoktajewa, a później zaatakował Luke’a Beckera. Żużlowiec rodem ze Stanów Zjednoczonych zbyt mocno poszerzył tor jazdy, czym przeszkodził Wiktorowi Kułakowowi. Zawodnik gości przewrócił się i z dużą siłą uderzył w nawierzchnię.
Sam upadek Kułakowa wyglądał już bardzo niebezpiecznie, ale na tym się nie skończyło. Niekontrolowana maszyna żużlowca z Gdańska wyleciał na środek toru i uderzyła w Aleksandra Łoktajewa. Zawodnik gospodarzy uderzył głową w tor, a na torze momentalnie pojawiła się karetka, która zabrała Łoktajewa.
Wydawało się, że dla Rosjanina starcie ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk dobiegło końca, ale nic bardziej mylnego. Aleksandr Łoktajew wrócił do rywalizacji już w następnym biegu, który na dodatek zakończył się jego zwycięstwem. Podopieczni Adama Skórnickiego zanotowali podwójną wygraną, gdyż za Łoktajewem, jako drugi do mety dotarł Norbert Kościuch.
WP Sportowe Fakty
Portal wystawił oceny za spotkanie Orła Łódź ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk.
Aleksandr Łoktajew 5. Nie ulega wątpliwości, że swoją słabą postawą walnie przyczynił się do porażki Orła w Bydgoszczy. Przeciwko gdańszczanom był jednak zupełnie innym zawodnikiem, ale tym razem dopadł go niesamowity pech. W piątym biegu na prowadzeniu zaliczył defekt, a w dziesiątej odsłonie dnia brał udział w koszmarnie wyglądającym upadku. Uderzył w niego motocykl Wiktora Kułakowa, a Łoktajew momentalnie upadł na tor. W powtórce nie pojawił się na torze, ale ku zdumieniu wszystkich już w jedenastym biegu pewnie wygrał ze wszystkimi rywalami. Co prawda w gonitwach nominowanych nie pojawił się na starcie co może mieć związek z problemami zdrowotnymi, ale mimo wszystko należą mu się wielkie brawa za hart ducha i poświęcenie dla drużyny.
Brady Kurtz 4. To pierwszy słabszy mecz Australijczyka w tym sezonie. Przez większą część zawodów nie mógł znaleźć odpowiedniej prędkości na torze, a swoje pierwsze zwycięstwo odniósł dopiero w czternastym biegu, kiedy to zaciekle bronił się przed atakami Rasmusa Jensena. Z całą pewnością Kurtz musi intensywnie przepracować tydzień, aby być gotowym na kolejny mecz Orła w najbliższą niedzielę.
Mateusz Dul 5. To zdecydowanie najlepszy mecz tego zawodnika w karierze. W czterech startach wywalczył dziewięć punktów i obok Luke’a Beckera był liderem drużyny. Może jedynie żałować biegu młodzieżowego, kiedy to przyjechał za plecami dwóch rywali. Porażkę można jednak usprawiedliwić brakiem doświadczenia. Prawdziwy show zrobił jednak w biegu dziesiątym. Musiał jechać za niezdolnego do jazdy Łoktajewa i wygrał z Kułakowem, co było niesamowitą sensacją.
Luke Becker 5. Jego występ mógł być jeszcze lepszy, ale w dziesiątym biegu został wykluczony za spowodowanie upadku Kułakowa. Co ciekawe decyzja sędziego wzbudziła sporo emocji i podzieliła zarówno ekspertów jak i kibiców. Pomimo tego Becker był jednym z liderów Orła, a swoja klasę pokazał w piętnastej odsłonie dnia wyprzedzając na ostatnich metrach rywala.
Interia Sport
Motocykl wypuszczony w 10. biegu przez Wiktora Kułakowa niczym pocisk trafił w maszynę Aleksandra Łoktajewa. Zawodnik Orła Łódź poleciał, jak szmaciana lalka, a potem długo nie podnosił się z toru. Sanitariusze w końcu zapakowali go na nosze i wsadzili do karetki. Kilka minut później Rosjanin wrócił na tor i jechał dalej.
Aleksander Łoktajew po makabrycznym wypadku długo się nie podnosił. Błagalne prośby komentatorów nSport+, którzy mieli nadzieję, że Rosjanin opuści tor o własnych siłach, nie zostały wysłuchane.
Zawodnik Orła Łódź trafił na nosze a stamtąd do karetki. Nie stracił przytomności, ale był oszołomiony. Bolało go kolano, bark, a przede wszystkim głowa. Gdy tylko karetka z Łoktajewem zjechała z toru, lekarze chcieli go zabrać do szpitala na dalsze badania. Wtedy jednak stał się cud.
Najpewniej zadziałała adrenalina, bo Łoktajew po kilku minutach poczuł przypływ sił i wyszedł z karetki na własną prośbę. Lekarze nie chcieli go puścić, dlatego musiał to zrobić. Żużlowiec chciał jechać w powtórce feralnego biegu, ale nie zdążył się przygotować. Wystąpił jednak w następnym wyścigu i wygrał.



















