WP Sportowe Fakty
[…] Pierwsza seria startów zakończyła się korzystnie dla gospodarzy. Orzeł po czterech biegach prowadził 14:10. Trenera Adama Skórnickiego i łódzkich kibiców optymizmem szczególnie mogła napawać dyspozycja Brady’ego Kurtza oraz Luke’a Beckera. Obaj obcokrajowcy imponowali szybkością, co potwierdzały ich czasy. Amerykanin w ogóle wykręcił najlepszy czas dnia.
O ile Becker utrzymał swoją dyspozycję i wszyscy zachwycaliśmy się jego jazdą, tak Kurtz nieoczekiwanie nie odegrał żadnej znaczącej roli w 5. odsłonie spotkania. Australijczyk kiepsko wystartował i był wolny na dystansie. Jego niedyspozycję od razu wykorzystali goście, którzy za sprawą Grzegorza Walaska i Tomasza Gapińskiego doprowadzili do remisu. W kolejnym biegu „poprawili” Patrick Hansen i Nicolai Klindt zwyciężając 4:2, co sprawiło, że to przyjezdni objęli dwupunktowe prowadzenie. Riposta Orła była jednak natychmiastowa. Becker z Nowakiem wygrali 7. wyścig podwójnie i wynik znów był minimalnie bardziej korzystny dla łodzian (22:20).
Po kolejnych trzech biegach przewaga gospodarzy wzrosła już do sześciu punktów. Wszystko za sprawą pary Kościuch – Kurtz, którzy stworzyli duet nie do przejścia dla Olivera Berntzona w 10. wyścigu. Szwed był wyraźnie od szybszy, ale dwójka zawodników Orła inteligentnie broniła się przed jego atakami. W trzeciej serii pierwsze punkty stracił dotychczas piorunująco szybki Luke Becker, którego pokonał Patrick Hansen, ale to nie Duńczyk był triumfatorem 9. odsłony. Triumfował w niej Marcin Nowak i to on na tym etapie meczu był jedynym niepokonanym zawodnikiem.
Sześć „oczek” różnicy uruchomiło możliwości taktyczne dla trenera Arged Malesy, Mariusza Staszewskiego. Szkoleniowiec gości nie czekał ani chwili i już w 11. biegu w miejsce słabo dysponowanego Klindta posłał do boju Grzegorza Walaska. To był strzał w dziesiątkę, bo Walasek, nie tylko w tym meczu, ale w całym sezonie, jest bardzo dobrze dysponowany. W tej odsłonie przypomniał siebie z najlepszych lat, gdy rozprowadzał rywali po kątach. W 11. wyścigu najpierw ograł Nowaka, a później, na ostatnim łuku, przemknął obok Kurtza. Zameldował się na mecie za plecami Gapińskiego, więc goście zgarnęli 5 punktów i zniwelowali straty do Orła do dwóch „oczek”.
Taka różnica na korzyść miejscowych utrzymała się też przed biegami nominowanymi. W wyścigach 12. i 13. oglądaliśmy wzajemną wymianę ciosów. Ponownie swoje show zrobił Walasek, który był tego dnia piekielnie zdeterminowany i najbardziej waleczny z całej stawki. W decydującym o losach spotkania 15. biegu został bohaterem Arged Malesy. Grzegorz Walasek zawzięcie ścigał Norberta Kościucha i zdecydowanie, ale fair sobie z nim poradził. Zawodnik gospodarzy był chyba na tyle zdezorientowany, że na następnym okrążeniu minął go też Tomasz Gapiński i ostrowianie przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść!
—
Orzeł przegrał po pasjonującym widowisku z Arged Malesą Ostrów 44:46. Witold Skrzydlewski mówi, że drużynę czeka teraz trudna walka o utrzymanie. – Ono wcale nie jest pewne. Wystarczy, że dwa mecze ułożą się nie po naszej myśli – podkreśla.
– Na razie przejrzałem sobie tylko punkty i nie mam wątpliwości, że wygrała lepsza drużyna. Nie można mieć również żadnych pretensji do sędziego. Mimo że arbiter jest młody, to na pewno stanął na wysokości zadania. Dzięki temu mieliśmy bardzo dobre widowisko – skomentował niedzielne spotkanie Witold Skrzydlewski.
TUŁÓDŹ.PL
Podopieczni Adama Skórnickiego przegrali kolejne spotkanie. Tym razem łódzcy żużlowcy ulegli na własnym obiekcie drużynie Agred Malesa Ostrów Wielkopolski 44:46. Losy pojedynku na Moto Arenie rozstrzygnęły się w ostatnim biegu.
Wszystko zaczęło się pomyślnie dla żużlowców gospodarzy. Najpierw triumfował Marcin Nowak, a chwilę później w biegu juniorskim świetny start zaliczył Mateusz Dul. Kolejne biegi padły łupem Brady’ego Kurtza i Luke’a Beckera. Po czterech pierwszych startach Orzeł Łódź prowadził 14:10.
Niestety dla łodzian, już po piątym biegu goście doprowadzili do remisu za sprawą podwójnej wygranej Grzegorza Walaska i Tomasza Gapińskiego. Zwiastowało to ogromne emocje w kolejnej fazie. To co stracili, podopieczni Adama Skórnickiego szybko odzyskali w biegu nr 7. Podwójna wygrana Beckera i Nowaka sprawiła, że Orzeł Łódź prowadził 22:20.
Przewaga gospodarzy tylko się zwiększała. Po wygranych Brady’ego Kurtza, Marcina Nowaka i Norberta Kościucha, łodzianie prowadzili sześcioma oczkami 33:27. Bieg jedenasty to podwójne zwycięstwo gości, ale już w kolejnym starcie dwa pierwsze miejsca padły łupem Norberta Kościucha i Mateusza Dula, co zaowocowało ponownie sześciopunktowym prowadzeniem. Na trzy starty przed końcem Orzeł Łódź prowadził 39:33.
Sytuacja odmieniła się jednak diametralnie po dwóch kolejnych wyścigach, w których goście za sprawą podwójnego triumfu Hansena i Walaska oraz drugiej lokacie Berntzona doprowadzili do stanu 43:41 przed ostatnim startem tego dnia.
W ostatnim biegu podobnie jak w biegu nr 5 na dwóch pierwszych miejscach przyjechali Grzegorz Walasek i Tomasz Gapiński, a żużlowcy Orła Łódź musieli przełknąć gorycz kolejnej porażki. Tym razem łodzianie przegrali 44:46.



















