Słoneczna aura w końcu do nas zawitała, co niezmiernie nas cieszy, gdyż prace torowe ponownie mogą ruszyć z największą intensywnością. Już niebawem pierwszy domowy mecz na Moto Arenie Łódź. Pogoda w kwietniu wybitnie nie wspierała początku sezonu żużlowego. Na samym początku zmuszeni zostaliśmy do przełożenia żużlowego święta Łodzi, czyli Meczu Narodów, a niedługo później opady deszczu storpedowały domowy pojedynek z Wybrzeżem Gdańsk. Sam owal był w nienajlepszym stanie o czym mówili na konferencji prasowej trener Marek Cieślak oraz Prezes Witold Skrzydlewski.
– Dosyć długo w tym sporcie już siedzę, bowiem ponad 53 lata, lecz nigdy nie widziałem takich problemów z przygotowaniem toru na wiosnę. To powoli jednak opanowujemy. Drifty w zeszłym roku, a także opóźnienie decyzji o przygotowaniu owalu na zimę sprawiły, że jest jak jest. Woda poszła głęboko, a my musieliśmy specjalną maszyną wymieszać starą nawierzchnię z nową. Przyszły deszcze i przymrozki i woda zamarzła pod torem. Tu też nie jest tak łatwo, dach a dokładniej część na pierwszym łuku przysłania owal, przez co tor schnie dużo wolniej. Dodatkowo jest problem z odwodnieniem, gdyż woda ciągle jest pod nawierzchnią, ale mogę powiedzieć, że teraz już będzie dobrze. Przymrozki i temperatury minusowe odpuściły, a najbliższe dni będą słoneczne. Chce też wytłumaczyć, że w żużlu nie jest tak że cztery dni leje i jest bajoro, a na drugi dzień jest 15 stopni iw wszyscy się dziwią, że nie da się jechać. Może gdyby w trakcie sezonu tak było, to by się udało, jednak na pewno nie w naszej sytuacji. Myślę jednak, że szybko to nadrobimy i koniec końców wszyscy będą zadowoleni – spuentował trener Marek Cieślak.
Kilka słów w tej kwestii dodał także Honorowy Prezes KŻ Orzeł Łódź, Witold Skrzydlewski. – Proszę Państwa musimy zdać sobie sprawę, że taki kłopot jaki nastąpił w tym roku jest tylko i wyłącznie spowodowany przez zawody drifterskie. Maszyny zniszczyły odwodnienie i dlatego na środku stadionu stoi woda. Dopiero niedawno doprosiliśmy się odpompowania jej, lecz ona ponownie wyszła. Gdy obiekt był budowany prosiliśmy o dach, który w porównaniu do innych budów trwających w mieście byłby stosunkowo tani. W najbliższym czasie będziemy pisać pismo do wszystkich polityków ziemi łódzkiej z prośbą o opinie w sprawie dachu. Kiedyś chodziłem w koszulce bezdomny prezes, a teraz muszę przywdziać napis, wybudowałem sobie dom, lecz zapomniałem o dachu. Ja myślę, że to wszystko zostało niedopatrzone od samego początku. To jest nie do przyjęcia. Ja się teraz nie cofnę i na każdym meczu będzie widniał napis: Żądamy dachu. Ponadto jestem ciekaw kto poniesie odpowiedzialność, za to, że nasz tor został zniszczony. Nie może tak być.



















