Dach - KŻ Orzeł Łódź – oficjalny serwis klubu

Dach

  • Włodzimierz Tomaszewski (Minister ds. Samorządu Terytorialnego)
  • Artur Dunin (Senator RP)
  • Małgorzata Niemczyk (Poseł na Sejm RP)
  • Tomasz Trela (Poseł na Sejm RP)

Walczymy o dach!

Dom musi mieć dach!

Gdyby do każdego krzesełka na Moto Arenie dokupić niezły rower lub telewizor, to i tak jego jednostkowy koszt będzie niższy od tego na innych łódzkich obiektach. Tylko po co komu te dodatki, skoro ze względu na pogodę na obiekcie nie mogą odbywać się zawody. Zaczynamy akcję. Trzeba dokończyć budowę stadionu i dać mu dach, żeby kibicie mogli uczestniczyć w najlepszych sportowych zawodach, także międzynarodowych, a nie musieli śledzić nerwowo prognozę pogody.

To miało być tak. Otwieramy sezon wielkim Meczem Narodów. Na naszym stadionie oglądamy mistrzów świata, zarażamy pasją do żużla nowych widzów. A potem za tydzień widzimy się na pierwszym meczu ligowym. Jeżeli Państwo czytają te słowa, to na szczęście pogoda tym razem nam pomogła i trzecia próba, czyli pierwsze spotkanie ligowe na naszym obiekcie, w końcu się uda.

Przed sezonem nasza drużyna trenowała raz. Tor niestety nie nadawał się do odbycia większej liczby treningów ani zawodów. A w klubie śledziliśmy tylko prognozę pogody. Mamy nowoczesny obiekt, który niestety obecnie jest niefunkcjonalny. Dlaczego tak się stało? Wyjaśniamy poniżej.

Grzech pierworodny

Podczas budowania stadionu, który jak kibice pamiętają, powstawał dzięki ogromnemu zaangażowaniu klubu, właściciela i kibiców, popełniono grzech pierworodny. Mimo wielu apeli i to nie tylko klubu, ale i środowiska żużlowego w całej Polsce, władze miasta postanowiły pójść na skróty. Wybudowały obiekt, który ma niezadaszony tor. A moglibyśmy mieć stadion, który byłby jednym z najważniejszych aren do rozgrywania wszelakich spotkań żużlowych. O dach nad stadionem apelowały władze Polskiego Związku Motorowego, Główna Komisja Sportu Żużlowego, władze 1. Ligi i Ekstraligi, wystosowując kolejne oświadczenia na ten temat. W tym ostatnim gronie, klubów występujących w Ekstralidze, bardzo chcielibyśmy się znaleźć. Wymaga to jednak nie tylko nakładów finansowych ze strony klubu, ale przede wszystkim tego, aby mógł on poprawnie funkcjonować każdego dnia niezależnie od warunków pogodowych. Podnosiliśmy i podnosimy jeden jakże ważny argument – żużel jest znakomitym nośnikiem dla promocji miasta i województwa. Nasze mecze w ubiegłym roku w telewizji oglądało ponad 130 000 widzów (faza play-off). Podejmujemy ogromne wysiłki, aby zwiększać frekwencję na stadionie. Przeznaczamy na to bardzo duże środki finansowe. Ale jaki jest sens, żeby to robić, skoro wystarczy zwykły deszcz, żeby kibice albo potencjalni kibice nie mogli przeżywać sportowych emocji. – Rozpoczęliśmy akcję wysyłania pism do wszystkich polityków ziemi łódzkiej z prośbą o opinie w sprawie dachu. Kiedyś chodziłem w koszulce z napisem „bezdomny prezes”, a teraz muszę zrobić nowy: „Wybudowałem sobie dom, lecz zapomniałem o dachu”. Myślę, że to wszystko zostało źle zrobione od samego początku. To jest nie do przyjęcia. Nie cofnę się. Na każdym meczu będzie widoczny napis: „Żądamy dachu”. Ponadto jestem ciekawy, kto poniesie odpowiedzialność za to, że nasz tor został zniszczony. Nie może tak być – mówił podczas konferencji prasowej Honorowy Prezes Klubu Witold Skrzydlewski.

Grzech zaniechania

Jesienią ubiegłego roku zorganizowano na stadionie zawody w drifcie. Miasto (poprzez operatora obiektu MAKiS) udostępniło obiekt, ale nie dopilnowało, by nie został on zniszczony. A w sytuacji, kiedy już to się stało, nie rozpoczęto w odpowiednim czasie prac naprawczych. Na pewno pamiętają Państwo, ile konferencji prasowych zrobiliśmy na ten temat. I nic. A ostrzegaliśmy, że będzie miało to ogromny wpływ na start sezonu. I podobnie jak w przypadku dachu wszystko, czego chcieliśmy uniknąć, się wydarzyło. – Musimy zdać sobie sprawę z tego, że taka sytuacja, jaka miała miejsce w tym roku, jest spowodowana przez zawody drifterskie. Maszyny zniszczyły system odwadniający i dlatego na środku stadionu stoi woda. Dopiero niedawno doprosiliśmy się, aby została ona wypompowana, lecz ona ponownie wyszła – mówi Witold Skrzydlewski. Gdy do Łodzi przybył nasz nowy trener, bardzo zwracał uwagę na stan toru. Należy pamiętać, że nie jesteśmy właścicielem obiektu i nie mieliśmy wpływu na wynajęcie go na imprezę driftową. – Jestem związany z tym sportem od ponad 53 lat, lecz nigdy nie widziałem takich problemów z przygotowaniem toru na wiosnę. Drifty w zeszłym roku, a także opóźnienie decyzji o przygotowaniu owalu na zimę sprawiły, że jest, jak jest. Woda wniknęła głęboko. Musieliśmy za pomocą specjalnej maszyny wymieszać starą nawierzchnię z nową. Przyszły deszcze, przymrozki i woda zamarzła pod torem – tłumaczy Marek Cieślak.

MOTO ARENA Z LOTU PTAKA